U mnie ok. Przez większą część dnia padał lekki deszcz. Było też zimno…. Dopiero pod wieczór się przetarło, a nawet czasami wyjrzało słońce zza gęstych chmur. Przejeżdżałem obok PTT. Było już około 18, więc bokserzy właśnie kończyli trening. Pojechałem na spacer. W Messi Sport Bar – ze siedziały miłe – z twarzy – dziewczyny. Zagadałem do nich. Później rozpadało się… Dobrze, że byłem w barze, a moje „Ferrari II” zaparkowałem pod dachem. Byłem zmuszony do pozostania w barze. Poznałem new friends.
U mnie ok. Ale bez rewelacji. Cały dzień padał deszcz i chciało się spa… Dużo oglądałem seriali i film w internecie. (np. Jej szerokość afrodyta, Troja). Narysowałem też dwa rysunki: pierwszy „bezludna wyspa”, drugi rekin (inspiracja: „wujek” Google Grafika). Jak się Wam podobają?
U mnie ok. Popołudniu byłem na spacerze. Jak zwykle zacząłem w Phuket Top Team. Zacząłem od brzuszków, potem twist, rozciąganie się, ogólne ćwiczenia wzmacniające. Robiłem też zdjęcia innym bokserom. Mam też krótki filmik jak trenuje ciosy i ćwiczę równowagę.(filmik znajdziecie tutaj:
Wczesnym rankiem ruszyliśmy z Margaretą na lotnisko Phuket International Airport. Nachalni turyści oczywiście robili zdjęcia samolotom lądującym i startującym. Ja jednak wiem, że prawnie to nielegalne. Więc, nie zrobiłem żadnego zdjęcia na terenie lotniska. Za to powiem Wam, że wiele kilometrów pokonałem na piechotę. Ćwiczyłem coś w rodzaju crossfitu, jako, że nie było obsługi lotniskowej z wózkiem. Ale spoko, poszło mi elegancko. Po chodzeniu czekało na nas jedzenie malajskie (lunch). Całkiem inne od tajskiego. Więc, mięliśmy z M. zróżnicowaną odmianę. Było przepyszne!
Potem poszliśmy do lotniskowego butiku. Kupowała ubrania dla A. i J. bo to duty free. Ale kupiła też coś dla mnie.zafasowałem dwie koszulki t-sherty.
Zapraszam do oglądania zdjęć, komentowania i na FB: